Wreszcie nadszedł czas na pierwszy start w tym sezonie, po sporych opadach odpuściliśmy maraton w Krakowie i wybór padł na zawody XC w Radzionkowie z serii Family Cup. Trasa dosc ciekawa chociaż szybka z dwoma mocniejszymi ale krótkimi podjazdami. Miedzy startem Michała a naszym było ok 2,5h czasu wiec zdarzyłem się już porządnie wynudzić i nawet trochę opali, pogoda była dziwna bo z jednej strony mocno grzało słońce a z drugiej powietrze było chłodne i jak słońce zachodziło robiło sie średnio przyjemnie. Przed startem postanowiliśmy z Rafałem ostatecznie objechać całą trasę i mało brakowało byśmy się spóźnili na start bo kończąc kółko wszyscy już byli ustawieni, wiec podjechaliśmy od przodu i tym sposobem stałem w pierwszym rzędzie, jednak z boku i zostałem skutecznie zamknięty tuż po starcie, ale tempo i tak było super mocne wiec więcej bym i i tak nie wycisnął na początku. Pierwsze kółko to jazda w grupie, powoli rozciągającej się i powoli tez zaczęła mi odchodzić czołówka a z nią Rafał, na samym początku straciłem sporo, trochę zawodników mi odjechało, trzeba popracował nad mocnymi startami XC ale potem sporo tez osób wyprzedziłem i jak zwykle z każdym kółkiem jechało mi się lepiej, jedynie na trzecim złapała mnie dziwna kola gdzie w okolicy żeber z boku ale szybko przeszła, jakby podjazdy były dłuższe a cała trasa trwała ok. 50-60min pozycja mogłaby być lepsza a tak to 9 miejce na 33 startujących, i tak uważam że nie jest żle, czas jazdy 0:37:07

rano dosc mokro po opadach i ogolnie ciag dalszy dupiatej pogody..

dzisiaj podobnie tez 3h nadgodzin i w sumie jakbym normalnie wychodzil to jechal bym w lekkiej burzy i troche bym zmokl a tak to juz dawno po deszczu bylo

rano po mokro po nocnych opadach, no i sie tak czailo przez pol dnia, ale dalo rade, posiedzialem w robocie 3h dluzej w nadgodzinach i jak wychodzilem kolo 6pm to zebraly sie czarne chmury i grzmialo i zaczynalo kapac, wiec mialem 2km sprint do domu i mi sie udalo bo padalo potem calkiem mocno

normalny dojazd

czyli do kota i z powrotem, asfaltem bo mokro po wczorajszej burzy

krótko i z burzą w tle bo póżno sie zebarałem ale i tak cos dalem rade pojezdzic, potemzaczeło nawalac deszczem tak ze przez pare dni sie tam nie wjedzie

krótka petla na milowice przez bagry i  morawe, no wrescie jest cieplo

normalnie, suchutko, rano 18stC

urlopowa szosza z uwagi na piekna pogode, praktycznie lato juz rano o 8 bylo ok 20stC a potem tylko cieplej i full-słońce, klasyczne do Ojcowa przez knieje-bukowno-olkusz-sułuszową-pieskową skałe i powrót tak samo, slonce troche mi spalilo rece ale wiatr jakis jaki meczacy był dzisiaj, kręcił tak ze zawsze toche przeszkadzał, mimo tego dobrze mi sie jechalo
Pokaż trasę GPS